Człowiek jest bardzo ciekawym stworzeniem. Jest również bardzo ambitnym. To bezpośrednio z tych dwóch cech wynikają następne – ciekawość i chęć bicia rekordów. To ciekawość sprawiła zapewne, że człowiek zaczął sobie stawiać pytania „jak to jest – latać?”
Obserwował ptaki, dmuchawce i dym wznoszący się w powietrze. W końcu skonstruował pierwszy balon i poszybował. Później było jakby z górki. Zaczęły się pojawiać nowe i lepsze maszyny latające. Człowiek zaczął pokonywać coraz większe odległości i wznosić się na coraz większe wysokości.
Jakkolwiek daleko zaszła technika to chyba jednak właśnie balon prezentuje się najbardziej malowniczo, a podróż w – prawie niczym nie zmąconej – ciszy to zapewne jedno z najbardziej niesamowitych przeżyć. To słownikowy przykład terminu „bujanie w obłokach”. I nie dajcie się zwieść – być może wydaje Wam się, że balon to bardzo proste urządzenie i latanie nim, to nic trudnego.
Życzenie „pomyślnych wiatrów” nie jest w tym wypadku pozbawione sensu, bo w locie balonem trzeba się umieć zdać na dobrą wolę pogody i warunków atmosferycznych. Ale człowiek nie byłby sobą, gdyby nie próbował się sprawdzić nawet w takich warunkach. I właśnie dlatego możemy potem przeczytać o rekordach świata w wysokości lotu, czy w długości pozostawania w powietrzu, o chodzeniu po linie, albo...
Na przełomie lipca i sierpnia, we Francji, podjęto próbę pobicia rekordu w ilości balonów na ogrzane powietrze startujących jednocześnie. Do próby przystąpiło 408 jednostek. Festiwal baloniarski, podczas którego miał paść ten rekord, jest organizowany regularnie od 1989 roku i chyba tylko raz spotkanie musiało zostać przełożone ze względu na warunki pogodowe.
Poprzedni rekord wynosił 329 balonów i został ustanowiony w 2009 roku. Jednak w te wakacje został pobity dwukrotnie: najpierw – na tym samym zlocie – wystartowało 343 balony, a kilka dni później już 408. A samo bicie rekordu... nie było wycia silników ani pisku opon, ale obecni tam widzowie twierdzą, że było bardzo malowniczo.
K.Ś.