Jesień – co zostało już udowodnione – mimo niższych temperatur i częstej obecności wody w powietrzu, sprzyja spacerom. Szczególnie często są to spacery po lesie – czy to w poszukiwaniu kasztanów i żołędzi, czy w „polowaniu” na grzyby. Powiedzmy sobie to szczerze – zapach suszonych grzybów to jedno z bardziej charakterystycznych jesiennych wspomnień. A sama wyprawa po nowe okazy... to już przygoda.
Przede wszystkim najczęściej wiąże się ona z wyjazdem poza miasto. Czy nam się to podoba, czy nie, to miejskie parki nie umywają się do lasów – jeśli chodzi o grzyby, ale także jeśli chodzi o ilość innych atrakcji. Można w nich nasłuchać się najróżniejszych ptasich śpiewów oraz napotkać barwnych przedstawicieli rodu owadziego. Na niektóre z nich trzeba będzie jednak uważać. Przed wyjściem na grzyby warto się zabezpieczyć przed komarami i kleszczami. Kapelusz i kalosze będą naszymi sprzymierzeńcami.
Kiedy już wyglądamy jak Krzyś – przyjaciel Puchatka, spacer przez las nie będzie nam straszny. Gdy dotrzemy na miejsce nie pędźmy. Grzyby nie uciekną, a my możemy w pośpiechu przegapić najciekawsze okazy. Inna sprawa, że gdy się spieszymy, zwiększamy ryzyko, że błędnie rozpoznamy borowiki, podgrzybki czy maślaki. A zjedzenie nieodpowiedniego grzybka może mieć bardzo nieprzyjemne i niebezpieczne konsekwencje. Nawet jeśli wydaje się Wam, że znacie się dobrze na grzybach zabierzcie na wyprawę osobę dorosłą i pod żadnym pozorem nie próbujcie jeść niczego w lesie, zanim potwierdzicie swoje znalezisko w odpowiednim atlasie. Nawet te najbardziej znane i najsmaczniejsze grzyby mają swoich trujących sobowtórów. Pozostaje tylko życzyć udanych zbiorów.
K.Ś.